TMH Tempish Polonia Bytom - PGE Orlik Opole 2:1 po dogr.
| Źródło: hokej.net
Bytomscy hokeiści wygrywają po horrorze w końcówce
W bardzo ważnym spotkaniu w kontekście rywalizacji o 4. pozycję przed play-off hokeiści Tempish Polonii pokonali w "Stodole" PGE Orlik Opole 2:1 po dogrywce. Drużyna Tomasza Demkowicza wyrównującą bramkę autorstwa Romana Maliníka zdobyła na 69 sekund przed zakończeniem trzeciej tercji. W dogrywce szalę zwycięstwa na stronę niebiesko-czerwonych przechylił Martin Vozdecký. Tym samym bytomianie powiększyli swoją przewagę w tabeli nad Orlikiem do dwóch punktów.
W obu zespołach okazję do debiutu miało po jednym zawodniku. W Polonii po raz pierwszy zaprezentował się czeski defensor David Turoň, natomiast w Orliku Radek Meidl, który w sezonach 2013/14 oraz 2014/15 występował w Bytomiu.
W obu zespołach okazję do debiutu miało po jednym zawodniku. W Polonii po raz pierwszy zaprezentował się czeski defensor David Turoň, natomiast w Orliku Radek Meidl, który w sezonach 2013/14 oraz 2014/15 występował w Bytomiu.
Niebiesko-czerwoni do arcyważnej potyczki przystąpili bez Edmundsa Augstkalnsa, który na treningu doznał stłuczenia żebra. Ponadto na liście nieobecnych byli również zmagający się z urazami Michał Działo i Sebastian Kłaczyński. Opolanie tymczasem w Bytomiu wystąpili bez czwórki kontuzjowanych napastników Kacpra Guzika, Martina Przygodzkiego, Alexa Szczechury oraz Sebastiana Szydło. Z kolei Maksim Kartoszkin nie został jeszcze potwierdzony do gry w barwach Orlika.
Obie drużyny pojedynek rozpoczęły od uważnej gry w defensywie nie chcąc popełnić błędu, który mógłby zakończyć się stratą bramki. W premierowej bezbramkowej odsłonie najlepsze sytuacje zmarnowali wśród gości Radek Meidl oraz Błażej Salamon z Polonii.
W 38. minucie, gdy zespoły miały po czterech zawodników na lodzie, Anssi Rantanen wrzucił krążek na bramkę, Ondřej Raszka nie zdołał opanować gumy, a Zachary Luczyk z bliska popisał się skuteczną dobitką. Do końca tej tercji wynik nie uległ już zmianie i po czterdziestu minutach jednym trafieniem prowadzili opolanie.
Trzecia odsłona mimo usilnych starań gospodarzy długo nie przynosiła wyrównującej bramki. W 58 minucie i 42 sekundzie bytomski szkoleniowiec wziął czas, po którym zostawił Raszkę w boksie, a na lód posłał sześciu graczy z pola. Zagranie va banque Polonii powiodło się niemal natychmiast, bowiem zaledwie po 9 sekundach od wznowienia udało się doprowadzić do remisu. Martin Vozdecký wstrzelił krążek w kierunku bramki, ten po odbiciu się od bandy trafił na łopatkę kija stojącego przy słupku Romana Maliníka, który dopełnił formalności. Do końca regulaminowego czasu gry rezultat pozostał już niezmieniony i po krótkiej przerwie drużyny stanęły do dogrywki.
Dodatkowe pięć minut od przewagi rozpoczęli Poloniści po karze złapanej w końcówce trzeciej tercji przez Rasmusa Kulmalę. Grając przez minutę i 30 sekund w czterech na trzech bytomianie nie byli jednak w stanie strzelić gola. Decydująca okazała się 64. minuta, kiedy to Martin Vozdecký znalazł sposób na dobrze spisującego się przez cały mecz Johna Murraya, zapewniając Polonii dwa punkty. Dla 38-letniego Czecha była to już 4. bramka w szóstym spotkaniu w niebiesko-czerwonych barwach.
Polonia po raz czwarty w bieżącym sezonie okazała się lepsza od Orlika. Podopieczni Tomasza Demkowicza raz wygrali w Opolu a trzykrotnie górą byli na swoim lodzie. Co ciekawe za każdym razem w Bytomiu zwycięstwo osiągali po dogrywce.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj