Teraz e-dowód, w przyszłości palec i oko
Minister cyfryzacji rozmawia już z ministrem zdrowia na temat karty ubezpieczenia zdrowotnego, a zwłaszcza możliwości potwierdzania w ten sposób wizyt w placówkach służby zdrowia. Punktem wyjścia do wdrożenia takiego rozwiązania jest przekonanie, większość z nas ma już karty bankowe, co z pewnością może przyspieszyć upowszechnienie nowego instrumentu. Mógłby więc on pojawić się dość szybko.
Problem polega na tym, że karty bankowe są wymieniane dość często, bo szybko się zużywają, a do ich produkcji są używane materiały znacznie gorsze niż do produkcji dowodów. A przecież nie można dopuścić do tego, żebyśmy musieli wymieniać dowody co cztery lata. Tak samo, jak nie można dopuścić do tego, żeby banki miały nieograniczony dostęp do wszystkich rejestrów państwowych i zastępowały państwo w wydawaniu dokumentu poświadczającego naszą tożsamość i obywatelstwo. A w ministerstwie cyfryzacji wyliczono, że jest przeszło 20 instytucji, w których trzeba się legitymować dowodem osobistym.
Chodzi jednak o to, żeby produkcja nowego dowodu osobistego, czy raczej e-dowodu osobistego kosztowała jak najmniej. A to będzie zależało od tego, ile dodatkowych funkcji i informacji będzie wpisanych do jego warstwy elektronicznej, np. podpis kwalifikowany, jak chciałaby Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych. Ten podpis jest najsilniejszy, choć rzadko używany. Minister Streżyńska jest temu przeciwna. Jej zdaniem podpis kwalifikowany służy do uwierzytelnienia tylko najpoważniejszych transakcji, które wiążą się z dużą odpowiedzialnością finansową. W nowej wersji dowodów taki podpis wystawiałoby i uwierzytelniało państwo i to ono musiałoby wziąć odpowiedzialność na siebie. Dotychczas odpowiedzialność za podpis kwalifikowany ponosili jego prywatni wystawcy, którzy wysoko się od niej ubezpieczali.
„Zwykłemu” obywatelowi do potwierdzania swojej tożsamości w internecie wystarczy Profil Zaufany, który bez trudu można dostać np. przez bankowość elektroniczną. Dlatego resort cyfryzacji chce, żeby powstał taki e-dowód, którym można by się posługiwać zarówno w fizycznym kontakcie z urzędem, jak i do realizacji e-usług. Teraz e-usługi wymagają albo uwierzytelnienia, albo podpisu. Dlatego e-dowód powinien mieć taki podpis, ale wystarczy niekwalifikowany, zwany zaawansowanym.
Innym sposobem niż bardziej czy mniej tradycyjny dokument tożsamości może być rozwiązanie biometryczne. Współczesne technologie biometryczne rozwijają się bardzo szybko, a co więcej, są dość przystępne tak technicznie jak i cenowo. Pytanie jednak, czy takie rozwiązania dałoby się wdrożyć w Polsce na masową skalę. Pierwsze testy takich technik resort chce przeprowadzić jeszcze w tym roku. Najprawdopodobniej jednak będzie to technologia alternatywna, z której będą korzystali tylko ci, którzy będą tego chcieli.
Biometria bowiem budzi wiele negatywnych emocji, zwłaszcza wśród starszych ludzi. Nasłuchali się mnóstwo o samoochronie danych osobowych i teraz dmuchają na zimne nie zdając sobie sprawy z tego, że ta samoochrona jest tylko pozorem. Nawet w centrum handlowym wypożyczając np. wózek dla dziecka dajemy do zeskanowania dowód osobisty i nie przejmujemy się tym, że pracująca tam pani ma bazę dowodów mieszkańców połowy miasta. Z drugiej strony, boimy się zeskanowania naszego palca, którego nikt nam nie ukradnie. Młodsze pokolenia nie mają takich problemów.
Nie można jednak mieć wątpliwości, że jeszcze długo spora część społeczeństwa będzie korzystała z tradycyjnych rozwiązań. Dlatego resort cyfryzacji musi przygotować takie propozycje dokumentów, które będą do zaakceptowania przez wszystkich.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj